niedziela, 17 marca 2013

Kobieta o 22 twarzach...

Kto by się spodziewał, że któregoś dnia gospodyni domowa ze stanu Wirginia omal nie udusi własnej córki. A co gorsza, nie będzie świadoma, jak do tego doszło...


Chris Sizemore cierpiała na nieznośne bóle głowy, które prowadziły do chwilowej utraty przytomności. Któregoś dnia, kiedy ocknęła się po takim ataku, uświadomiła sobie, że jej przypadłość może stanowić zagrożenie dla bliskich i postanowiła poddać się terapii. Lekarz prowadzący ze zdumieniem odkrył, że jego nieśmiała pacjentka z ostoi łagodności zmienia się w prawdziwie czarny charakter. 
Przymykała powieki, przyciskała dłonie do skroni, jakby poczuła gwałtowny ból i po chwili otwierała je, uśmiechając się beztrosko. Była już zupełnie inną osobą.

„Odezwała się dźwięcznym, nieznajomym głosem:
- Cześć doktorku! Nie uważasz, że biedaczka ma kłopoty? Może byś mnie poczęstował papierosem, doktorku?
- Kim jest ona?
- Ona? Eva White, oczywiście. Twoja wiecznie cierpiąca, świętoszkowata mała pacjentka.
- W takim razie, kim jesteś ty?
- Jak to, kim? Jestem Eva Black!”

Eva White i Eva Black były jedynie dwiema z 22 osobowości pani Sizemore. Jednocześnie jednak mogły współistnieć jedynie trzy, a kiedy „umierały” zastępowała je kolejna trójka. Niektóre, przeczuwając swój kres, pisały nawet testamenty...  Chris Sizemore była ostatnią z osobowości, tą prawdziwą, która ujawniła się pod koniec leczenia.
http://lolitasclassics.blogspot.com/

Przypadek ten nazywany jest zaburzeniem dysocjacyjnym osobowości. U pacjenta współistnieją przynajmniej dwie, zupełnie niezależne od siebie osobowości, które nie wiedzą o swoim istnieniu. Okazuje się, że w trakcie „przemiany” może zmienić się nie tylko tożsamość, pamięć, wspomnienia i cechy charakteru, ale także postrzeganie swojej płci, iloraz inteligencji, ciśnienie krwi, ostrość wzroku, preferencje seksualne czy występowanie alergii.

Dlaczego dochodzi do rozszczepienia jaźni na wielość osobowości? Chris Sizemore w swojej książce Jestem Ewą mówiła o swojej przypadłości, jako niezwykłym mechanizmie obronnym, który pozwalał jej radzić sobie z rzeczywistością. Jej liczne osobowości radziły sobie z problemami, z którymi ona sama nie dawała sobie rady.
http://lolitasclassics.blogspot.com/

Jak rodzi się ten wyjątkowy „mechanizm obronny”? Zwykle na skutek traumatycznych przeżyć oraz kryzysowych sytuacji przebytych w dzieciństwie, najczęściej powiązanych z tematyką śmierci oraz seksualności (przede wszystkim nadużyć seksualnych). Chris Sizemore, jako mała dziewczynka, była świadkiem śmiertelnego wypadku, a następnie dwóch bardzo poważnych, które nastąpiły w stosunkowo krótkim czasie (ok 3 miesięcy). Zaburzenie dysocjacyjne występuje bardzo rzadko i częściej diagnozowane jest u kobiet niż u mężczyzn.

Przypadek Chris Sizemore został zekranizowany i zainteresowani mogą zajrzeć tutaj, gdzie znajduje się pełna wersja filmu (początek 0:01:26):

Jako ciekawostkę ze szczyptą humoru (oraz fanom dr House'a) polecam również:


21 komentarzy:

  1. Zastanawiam się, czy aby ja nie mam takiej przypadłości? Może nie 22 twarze, ale nałożenie się na siebie kilku (a już co najmniej dwóch) osobowości, które nie tylko się zastępują, ale żyją we mnie swoim własnym, niezależnym od siebie życiem. Różnica polega jednak na tym, że wszystko to jest świadome. Znaczy jedna osobowość doskonale zdaje sobie sprawę z istnienia tej drugiej ... i odwrotnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żeby dzielić 2 zupełnie różne osobowości i w dodatku robić to świadomie (czyli jedną z nich wygenerować na jakieś potrzeby), trzeba naprawdę mieć nietuzinkowy intelekt i chyba oddzielne systemy emocjonalne, żeby radzić sobie z tyloma bodźcami. W końcu Chris Sizemore mówiła, że jej zastępcze "ja" radzą sobie z tym, z czym ona sama sobie na co dzień nie radzi. Więc u niej chociaż odpadł kłopot redundancji emocji (nadmiarowości). Ponoć ja mam 7 różnych twarzy :) Ale czy taka "twarz" to już zupełnie inna osobowość?

    OdpowiedzUsuń
  3. A może jest dokładnie odwrotnie? Nie, że człowiek tworzy swoją drugą osobowość, a życie. To życie (czy jak to nazwałaś "jakimiś potrzebami") może według mnie wygenerować taką alternatywną osobowość. Zupełnie bez udziału świadomości. I w określonych okolicznościach, kiedy się ta "druga" uaktywnia, działa sobie swobodnie bez konfliktu z tą niby pierwszą. Hm?

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli osobowość powstała niezależnie, ale działa przy pełnym udziale świadomości? Kosmos!
    Chyba jednak bardziej bym się skłaniała ku temu, że nowe sytuacje odkrywają dotąd nieznane obszary naszej osobowości. Odkrywamy nowe cechy, a następnie manipulujemy nimi tak, by dopasować się do potrzeb sytuacji. Wyostrzamy lub temperujemy nasz temperament. Wtedy może powstać wrażenie zupełnie innego "ja", ale skoro to odbywa się świadomie, to może to po prostu modyfikacja i kolejna odsłona osobowości, raczej niż kreacja nowej, niezależnej?

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie masz częściową rację, jednak uważam, że jednak nasze przeżycia, stany emocjonalne, szczególne sytuacje w życiu mimo wszystko kreują człowieka. Lepią go, niczym z plasteliny. I wiele naszych cech uaktywnia sie mimo naszej woli i całkiem nieświadomie.
    Być może jest to zestaw innych cech, które rzeczywiście uaktywniają się w określonych sytuacjach, lub zgodnie z "potrzebami".
    Zresztą jak wytłumaczyć sytuację, kiedy w interakcji z np. kochana osobą, człowiek jest przez nią postrzegany jako uosobienie wszelkiego dobra, a w relacjach zawodowych, jego obraz może być całkowicie odmienny.
    Ale człowiek pozostaje wciąż ten sam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wrażenie, że mamy pewną styczną :) Obydwoje doszliśmy do wniosku, że istnieje pewien zasób cech, które mogą się ujawnić poprzez jakieś wydarzenie lub sytuację życiową. Jedyną rozbieżnością staje się pytanie, czy to już zupełnie inna osobowość czy zaledwie część tej istniejącej?

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego napisałaś "obydwoje"? Zakładasz, że jestem facetem?
    A co do Twojego zapytania, to sądzę, że to tylko kwestia nomenklatury.
    Z doświadczenia wiem, że w różnych sytuacjach bywam inną osobą, niż można by się spodziewać, znając mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bo ta forma była najbardziej bezpieczna :)
    Ja też jestem inna w różnych sytuacjach i na pewno każdy ma swoje drugie oblicze. A może to kamuflaż niczym zmiana barw u kameleona? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim zdaniem człowiek świadomie nie może być inną osobą w jednej sytuacji, a inną w drugiej. Jeśli jest to działanie świadome, więc pozostają na pewno jakieś cechy wspólne obu 'twarzy'. Tak czy inaczej obie są sumą wszystkich doświadczeń i przeżyć nas samych, a nie są tworzone oddzielnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale jednak pewna odrębność i suwerenność tych dwóch "twarzy", czy "osobowości" jest zachowana. Doświadczam tego osobiście i mam tego świadomość. Jednakże samo przeistoczenie następuje jakby automatycznie, bez udziału świadomości. To tak, jak dwa równoległe życiorysy z innym postrzeganiem rzeczywistości, w otoczeniu innych ludzi, w odmiennych okolicznościach. Tylko dowód osobisty pozostaje ten sam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardziej przychylam się do zdania dregsoftea. Pisałam już wcześniej, że mamy skłonność do wyostrzania lub wytłumiania niektórych cech w zależności od sytuacji, w której się znajdujemy. Zbiór tych cech jest stały i będzie wspólny dla każdego z naszych oblicz. Niektóre ujawnimy, a inne nie. I tak właściwie, to nie ma znaczenia, czy manipulujemy natężeniem cechy świadomie czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Natężenie jakiejś cechy, jest pewnie związane z sytuacją w jakiej się znajdujemy jak i z osobami które w danej chwili są przy nas. Masz rację dual core, takie przeistoczenie następuje automatycznie, ale nie zmienia naszego ja w inne ja. Musiałoby się to odbyć w taki sposób, że wszystkie doświadczenia, wspomnienia itd, zostają zastąpione zupełnie innymi.

    OdpowiedzUsuń
  13. A jeśli tak właśnie jest? Jeśli jeden Twój świat jest tak dalece odrębny od drugiego?
    Zaczynasz wtedy żyć innym życiem w innej świadomości i zachowujesz się inaczej. Wszystko inne przestaje na ten czas istnieć. Odrębna linia życia, ale bez kolizji. Tylko przeistoczenie. A potem wracasz "do siebie", pamiętając wszystko z tego "drugiego" życia. Ale bez kolizji, jak już zostało napisane.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dual core ma nawet adekwatny nick do swoich tez :) Myślę, że jakkolwiek inne nie byłoby to "drugie" życie, to jednak Dregsoftea ma rację - wspomnień nie da się wymazać. A już sama świadomość posiadania tych wspomnień dowodzi, że osobowość jest jedna. Oczywiście emocje związane z przeżywaniem tego drugiego "życia" mogą przyćmić pozostałe doświadczenia i wspomnienia, ale ich nie wymazują. Wymazać/wyłączyć wspomnienia może właśnie to zaburzenie dysocjacyjne, lecz ciekawe czy coś jeszcze? Może hipnoza? Coś czuję, że o hipnozie też będzie parę słów ;) Gdybyście mieli jakieś pomysły albo chcieli, żebym napisała o czymś konkretnym, to dajcie znać :) Sugestie mile widziane!

    OdpowiedzUsuń
  15. Dwie osobne linie życia, nie koludujące ze sobą. Ciekawe, ale mało prawdopodobne moim zdaniem, w jakiś sposób te życia musiałyby się zazębiać, chociaż jednym elementem. Chyba że weźmiemy jako podparcie tego teorię multiwersum. I właśnie w takim multi-wymiarowym świecie znajduje się jednostka potrafiąca przenosić swoją jaźń z jednego 'ja' w jednym wymiarze, do innego 'ja' w drugim. I skoro wracając 'do siebie' pamiętam wszystko z 'drugiego' życia, to czy działa to odwrotnie?

    OdpowiedzUsuń
  16. Należy tu zadać nieco inne pytanie. Które "ja" jest tym "u siebie"?
    Ale działa w obie strony. A alternatywne "życia" się zazębiają i to nie tylko jednym elementem. Jest ich całkiem sporo, nie kolidując ze sobą w żaden sposób.
    Gorzej byłoby, gdyby te "życia" nałożyły się na siebie i wystąpiły w jednym czasie i miejscu. Wtedy byłby problem, jak sądzę, a kolizja - na pograniczu katastrofy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tu się zgadzam, choć uważam że prędzej czy później kolizja musi nastąpić jeśli są punkty wspólne. Musi stać się coś co zdemaskuje 'drugie' życie. Tak jak w przypadku Pani Sizemore.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiesz, Dregsoftea, chyba poszliśmy o krok za daleko w tych rozważaniach. Bo nie chodzi tu przecież o alternatywne dwa życia, dwa domy, czy jakieś inne oszukańcze praktyki. Takie rzeczy ludzie robią raczej z pełna premedytacją i wyrachowaniem. Tu chodzi bardziej o to, jak człowiek może się zmienić w określonych warunkach i stać się kimś zupełnie innym. Inną osobowością, czy też - jak to wcześniej określiła Kate - (tu cytuję) "że mamy skłonność do wyostrzania lub wytłumiania niektórych cech w zależności od sytuacji".
    A czy to nie jest już przyczynek, żeby wolno nam było mówić o dwóch osobowościach?

    OdpowiedzUsuń
  19. No fakt, trochę zboczyliśmy z tematu.
    Nie dla mnie, bo jeśli coś wyostrzamy lub wytłumiamy dalej pozostajemy sobą, jesteśmy dalej tym samym bytem z tą samą świadomością. Nie zmieniamy się w inną osobę, więc moim zdaniem nie mamy prawa mówić w takim wypadku o dualiźmie osobowości.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dual core, a czy wspólny zestaw cech to nie jest przyczynek, żeby mówić o jednej osobowości?
    Żeby brać pod uwagę rozdwojenie, potrzebne jest całkowite wyłączenie świadomości i odcięcie od źródła wspomnień.
    Nie jesteśmy sami w stanie ocenić, czy mamy podwójną osobowość, ponieważ przejście z jednej świadomości do drugiej odbywa się bez zarejestrowania tego faktu. Tylko świadek "przemiany" może potwierdzić fakt posiadania więcej niż jednej osobowości.

    OdpowiedzUsuń