sobota, 23 marca 2013

W pułapce pamięci...


Salomon Szereszewski był wyjątkowym reporterem jednej z moskiewskich gazet. Skąd ta niezwykłość? Wyobraźmy sobie taką sytuację –przełożony naszego bohatera każdego dnia podaje wytyczne, w tym mnóstwo informacji do sprawdzenia, m.in. nazwiska, adresy, a Szereszewski nigdy niczego nie notuje. Zawód dziennikarza opiera się nie tylko na zdolności docierania do źródeł ciekawych tematów, lecz także na umiejętności zapamiętywania oraz utrwalania ważnych informacji. 
http://www.cape-verde-holiday.com/
Stąd irytacja i oburzenie redaktora naczelnego były tak duże, że jego niesforny podwładny musiał się wytłumaczyć. I tutaj jest właśnie owa osobliwość, otóż... Salomon Szereszewski posiadał nieograniczoną pamięć - był w stanie słowo w słowo powtórzyć wszystkie wytyczne swojego szefa nie tylko z obecnego zebrania, lecz również z każdego poprzedniego, nie myląc się nawet w kolejności podawania informacji. Pikanterii dodał fakt, że Szereszewski był szczerze zdziwiony zaskoczeniem, które wywołał, bo do tej pory był święcie przekonany, że każdy posiada taką zdolność i nie mógł zrozumieć, dlaczego jego koledzy po fachu w ogóle sięgają po notatnik.

Nieograniczona pamięć Szereszewskiego była dla niego zarówno błogosławieństwem i przekleństwem. Gdy był poddawany eksperymentom pamięciowym przez psychologa Aleksandra Łurija (który opisał swojego osobliwego pacjenta w książce „O pamięci, która nie ma granic”), potrafił wyrecytować ponad 70 cyfrowe ciągi liczb zarówno w dobrej, jak i odwrotnej kolejności oraz podać „sąsiadów” dowolnej liczby w ciągu. Pojemność jego pamięci była nie tylko nieograniczona pod kątem ilości informacji, ale również pod względem czasu – nawet po 5, 10 czy 15 latach mógł bezbłędnie wyrecytować ciągi liczb podane przez Łurija oraz opisać pokój, w którym w danym dniu odbywały się eksperymenty lub ubiór psychologa.

http://imgix.8tracks.com/
Łurija odkrył tajemnicę tej osobliwej pamięci. Za każdym razem, gdy Szereszewski starał się coś zapamiętać, wszystkie jego zmysły mieszały się ze sobą – pamięć stawała się mieszanką obrazu, dźwięku, dotyku, smaku i zapachu. Takie zjawisko nazywa się synestezją, która jest „występowaniem wrażeń zmysłowych towarzyszących przy bodźcu działającym na jeden tylko zmysł” (jak podaje Słownik języka polskiego, wyd. PWN).

Jak to się odbywało w umyśle Szereszewskiego? Gdy miał zapamiętać długi ciąg cyfr, najpierw przekształcał cyfry w obrazy składające się z innych bodźców zmysłowych, a następnie umieszczał je wzdłuż wyobrażanego sobie szlaku w swoim umyśle. Aby powtórzyć daną sekwencję cyfr, musiał po prostu „przejść się” tym szlakiem. Ciekawostką jest fakt, że Szereszewski nie był w stanie wyrzucić ze swojej pamięci prawie żadnej informacji. Próbował technik analogicznych – wyobrażał sobie, że zapisuje niechciane informacje na kartce papieru, którą następnie spala lub że opuszcza zasłonę zapomnienia. Niestety wspomnienia nie chciały ulotnić się z dymem i dopiero po wielu ciężkich próbach był w stanie usunąć pewne informacje z pamięci.
http://childeofdarkness.deviantart.com/

Kilka ciekawostek związanych z osobliwością Szereszewskiego:
- jego nieograniczona pamięć nie szła w parze z wybitnym intelektem
- sprawiał wrażenie osoby niezdarnej, powolnej i nieśmiałej
- próbował wielu zawodów, lecz ostatecznie pozostał "zapamiętywaczem" (osobą pokazującą sztuczki pamięciowe publiczności)
- twierdził, że brzmienie pewnych słów zupełnie nie pasuje do ich znaczenia – przykładowo rosyjskie słowo „świnia” wydawało mu się zbyt ładne i eleganckie, podczas gdy np. słowo „khasser” w jidysz było idealne, ponieważ dawało mu wyobrażenie tłustego zwierzęcia, pokrytego obeschniętym błotem
- synestezja uniemożliwiała mu normalne funkcjonowanie – głos jednej osoby odbierał jako „kruchy i żółty”, innej zaś jako „płomień, z którego wystają włókna”, a pewnego dnia miał ochotę kupić sobie lody, lecz opryskliwa odpowiedź sprzedawczyni skutecznie obrzydziła mu apetyt (jej odpowiedź wyglądała jak „czarny popiół wydobywający się ust”)
- nie był w stanie rozpoznawać znanych mu osób, gdy do niego dzwoniły – tłumaczył to faktem, że za każdym razem ich głos brzmi inaczej, podobnie było w przypadku, gdy jakiś znajomy dokonał drobnej zmiany w swoim wyglądzie
- potrafił zapamiętywać skomplikowane wzory matematyczne, jednak zupełnie ich nie rozumiał
http://www.djelloulmarbrook.com/
- miał kłopoty z zapamiętywaniem pojęć abstrakcyjnych, takich jak „nieskończoność” czy „nicość”, ponieważ nie były one możliwe do przełożenia na obrazy
- nie był w stanie skupić całej swojej uwagi na podanym zagadnieniu – gdy ktoś koło niego kaszlnął, w jego głowie pojawiła się mgła zasłaniająca zapamiętywany materiał
- "Psychologia. Mózg, człowiek, świat”. Kosslyna i Rosenberga podpowiada taką anegdotkę: kiedyś przy odtwarzaniu ciągu słów pominął wyraz „jajko” – pomyłkę tłumaczył swoim błędnym wyobrażeniem - "Jak miałem zauważyć białe jajko pod białą ścianą?" Potem twierdził, że następnym razem postawiłby to jajko o wiele większe i w dodatku przy ścianie budynku i najlepiej przy latarni: "Nie umieszczam już rzeczy w nieoświetlonych miejscach (...) o wiele lepiej, kiedy w pobliżu jest jakieś źródło światła, ułatwiające ich znalezienie".
- nie był w stanie selekcjonować zagadnień, które chciał zapamiętać, co uniemożliwiało mu zwyczajną egzystencję – każde wrażenie trwało godzinami, sprawiając, że w jego pamięci powstawał ogromny zamęt, dlatego pod koniec swojego życia przebywał w szpitalu psychiatrycznym

Innym, lecz bardzo bliskim zagadnieniem jest pamięć fotograficzna (zwana również pamięcią ejdetyczną). Osoby posiadające taką zdolność, potrafią po „rzuceniu na coś okiem”, odtworzyć w swojej pamięci np. stronę tekstu, sytuacje czy wydarzenia z przeszłości. Podobno taką pamięcią obdarzony był Leonardo da Vinci – ponoć był w stanie narysować czyjś dokładny portret po zaledwie jednym spotkaniu. Inną znaną postacią o takiej zdolności był rzekomo Napoleon Bonaparte, który po rzuceniu okiem na mapę potrafił odtworzyć w pamięci każdy jej szczegół.

Jeśli wierzyć informatorom Wiedzy Bezużytecznej to:


29 komentarzy:

  1. Interesujące, ale czy nie powinny być przeprowadzone na Panu Salomonie jakieś testy genetyczne? Ludzka pamięć musi być oczyszczana poprzez usuwanie pewnych informacji w celu zastąpienia ich nowymi. Tak samo z upływem czasu mamy skłonność do zmiany naszych wspomnień, ubarwiając je, lub całkiem zmieniając. Może przypadłość tego człowieka jest wynikiem choroby albo mutacji genetycznej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektórzy naukowcy wysnuli tezę, że przyczyną takiego stanu mogła być nadaktywność układu limbicznego, który jest odpowiedzialny za przetwarzanie wrażeń oraz tworzenie wspomnień i zapamiętywanie. Mogło być tak, że układ limbiczny u Salomona Szereszewskiego był tak aktywny , że tłumił naturalną zdolność do segregowania doznań - dlatego nigdy nie był w stanie skupić uwagi na jednym zagadnieniu, wchłaniał jak gąbka wszystkie informacje wokół, takie jak wygląd otoczenia, ubiór, zakłócenie dźwiękowe, etc.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żal mi tego Salomona. Biedak, wszystkimi zmysłami wchłania całą otaczającą go rzeczywistość postrzegając wszelkie bodźce w odmienny od standardu sposób. Klasycznie pomieszanie zmysłów - mówiąc językiem potocznym. Synestezja, powiadacie? Coś w tym jest.
    Jestem osobą wrażliwą na niektóre bodźce w sposób szczególny. Chodzi głównie o dźwięki, które są logicznie zorganizowane, słowem - o muzykę. Sporo słucham, a staram się dobierać utwory z gatunku muzyki dobrej. Bo tylko dwa gatunki wyróżniam. Dobrą ..... i złą, czy też byle jaką. Traf chciał, że ta dobra jest już zweryfikowana przez sito upływającego czasu, więc stanowi - było nie było - klasykę. I wiecie co? Całkiem często zdarza mi się, że włącza mi się jakaś wizualizacja tego, czego słucham. To coś takiego, jakbyśmy włączyli w "WMP" opcję wizualizacji. Tyle, że u mnie staje się ona mniej przypadkowa i lepiej zorganizowana tak w rytmie, jak i dynamice, barwie, melodyce itd.
    I nie byłoby w tym niczego złego, gdyby owa wizualizacja nie przesłaniała mi realnego obrazu, który mam przed sobą.
    Nie słucham więc muzyki, kiedy prowadzę samochód. To niebezpieczne :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zatem synestezja może być błogosławieństwem, czy jest jedynie przekleństwem?
    Dual core, jeszcze nigdy nie spotkałam nikogo, kto posiadałby taką zdolność poza Tobą. Powiedz, bo jestem ciekawa, czy to działa tak samo jeśli chodzi o barwę czyjegoś głosu, kiedy ktoś mówi(tak jak u Szereszewskiego) albo kiedy ktoś śpiewa? A może jedynie melodia ma swój kształt, kolor, etc?

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba nie można określić tego jasno czy jest błogosławieństwem, czy przekleństwem. Zapewne znajdą się zwolennicy jednej jak i drugiej opcji. Ale jeśli takie zachowanie ludzkiego umysłu spowodowane jest chorobą lub mutacją genów, jak hipermnezja czy zespół sawanta, jest to anomalia na którą nie mamy wpływu i powinny zostać przeprowadzone głębsze badania w celu sprawdzenia na czym polega problem. I co najważniejsze, czy Szereszewski jest jedynym przypadkiem, czy może na ziemi jest więcej osób takich jak on.
    A co do wizualizacji muzyki, to prawie każdy człowiek posiada taką zdolność, wystarczy że muzyka jest odpowiednio dobrana i umysł jest w stanie przetworzyć ją na obraz. Prostym przykładem jest muzyka psychodeliczna, która u sporej ilości osób wywołuję halucynacje podobne do tych które ma się po zażyciu LSD. Widocznie Twój umysł dual core, jest bardziej podatny na bodziec tego rodzaju, ale nie jest to nic nadzwyczajnego. To działa chyba na tej samej zasadzie jak wizualizowanie sobie przez dziecko bajki, którą czyta mu rodzic, tylko na wyższym poziomie poznania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałam poruszyć temat zespołu sawanta, ponieważ można było podejrzewać, że również Salomon Szereszewski był jego ofiarą. Tylko szczerze mówiąc główne przesłanki dla podtrzymania tej tezy, to autyzm, niedorozwój lub uszkodzenie mózgu, a jak wiemy, być może intelekt pana Szereszewskiego nie był wybitny, lecz na pewno nie bardzo poniżej średniej...
    A co do wizualizacji muzyki, to przecież oczywiste, że każdy z nas ma pewne zdolności odczuwania i tworzenia wyobrażeń pod wpływem muzyki na różnym poziomie wrażliwości. Są one z pewnością jakąś pokrewną synestezji, ale nikomu z nas nie przeszkadzają w normalnym funkcjonowaniu. Lubimy słuchać utworów o różnym ładunku emocjonalnym - raz melancholijnych, innym razem dynamicznych i energetyzujących, co jest ściśle związane z naszymi umiejętnościami interpretacji. Jednak mam wrażenie, że dual core mówił o czymś trochę innym...

    OdpowiedzUsuń
  7. No ale jego super pamięć mogła też być spowodowana jakąś chorobą, jeśli tego nie potwierdzono nie możemy jasno powiedzieć tak lub nie.
    Może nie zrozumiałem dual core, lub po prostu nie potrafię sobie wyobrazić tego w stopniu w jakim powinienem, lecz jako osobie kierującej się empiryzmem, nie umiem uwierzyć że odbywa się to tak silnie gdyż sam nie byłem świadkiem takiego zjawiska ani nie go doświadczyłem. Choć swoją drogą nasuwa mi się pytanie, skoro słuchanie muzyki może uniemożliwić w niektórych momentach prowadzenie samochodu, to jak udało Ci się przejść kurs?

    OdpowiedzUsuń
  8. Dual core, masz już tyle pytań, że musisz na nie odpowiedzieć. Czekamy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyż muszę odpowiadać na wszystkie? Głównie chodziło mi o to, aby przeczekać całą tę teoretyczną nowomowę, która się pojawiła w pierwszych komentarzach do tematu. Zresztą podobnie, jak PAN (hehehe! - nieostrożny chłopak) Dregsoftea, jestem również osobą, kierującą się własnym doświadczeniem. Chociaż nie mam pojęcia, co mogłoby się zdarzyć ze mną, czy z moimi wizjami po zażyciu LSD, gdyż są mi obce tego typu praktyki i nawet nie wiem, jak pachnie "gandzia". Kurs? Betka i dawno temu. A co do wielozmysłowego postrzegania niektórych bodźców jest tak, że czasami ten niewłaściwy dla danego bodźcz zmysł reaguje żywiej, niż powinien. Przełożenie dźwięków na obrazy być może ma związek ze szczególnym rozumieniem przeze mnie świata dźwięków. W każdym razie jest tak, że wewnętrzna wizualizacja muzyki jest u mnie na tyle wyrazista, że przesłania obrazy widziane w tym czasie w rzeczywistości. Przykładowo, 3 i 4 część V symfonii Beethovena jawi mi się niemal zawsze jako fizyczna mapa terenu (nieokreślonego szczegółowo) górzystego. Pomarańcze, czerwienie, przechodzące w brąz. Takie mniej więcej tonacje. Do tego wszystko to wydaje się być w ruchu, jakby tańcząc w rytm muzyki, a natężenie kolorów zależne jest od dynamiki i zestawu instrumentów użytych akurat przez kompozytora.
    Tak w ogóle, to dość przyjemne doznanie, ale trzeba uważać, żeby rzeczywistość nie umknęła, bo wizualizacja może ją zdominować. Proste :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolego Dregoftea!
    Pozwól, że zacytuję: "...Prostym przykładem jest muzyka psychodeliczna, która u sporej ilości osób wywołuję halucynacje podobne do tych które ma się po zażyciu LSD."
    Co to jest w ogóle? Sprowadzasz tu temat do trywialnego LSD i jakiejś muzyki, która nawet jeszcze próby czasu nie przeszła?
    I jeszcze jeden cytat, również z Ciebie: "... nie umiem uwierzyć że odbywa się to tak silnie gdyż sam nie byłem świadkiem takiego zjawiska..."
    Otóż tak. Odbywa się silnie. Ale chodzi mi tu głównie o sformułowanie "nie BYŁEM". Ale wtopa! A już mi się cisnęły pod palce słowa, że moja "bezpłciowa intuicja podpowiada mi, że jesteś facetem". A tu, proszę :D
    Student, czy wykładowca? Stawiam na studenta :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Dual core, przyznaj po prostu, że część poruszonego tematu nie była w kręgu tematów, w których czujesz się bezpiecznie i tylko dlatego w Twoim komentarzu padło to niefortunne sformułowanie "teoretyczna nowomowa".
    W dalszym ciągu nie padła odpowiedź na moje pytanie: czy dla Ciebie barwa głosu jakiejś osoby również ma swój kształt, kolor, fakturę? Szereszewski "widział" barwę głosu, ale o tym już było w notce. Więc?...
    I jeszcze jedno - proszę o niewprowadzanie spiętej atmosfery. Cieszę się, że mam inteligentnych czytelników, ale nie życzyłabym sobie, żeby komentarze stały się bronią w jakiejś bezsensownej dyskusji i w dodatku nie wiadomo z jakich przyczyn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, KateK, masz rację. Wolę opisywać własne empiryczne doznania, niż szukać teorii i niby - naukowych uzasadnień. Niespecjalnie mnie to kręci :)
      A co do barwy, to zdarzyło mi się wspomnieć o zależności wizualizacji od dynamiki i od użytych instrumentów. A głos? W szczególnych przypadkach. Znaczy jest taka jedna osoba ... ale to nie na forum :)

      Usuń
    2. Ale to się odbywa tak jak u naszego bohatera? Że masz wyraźny obraz tego głosu? Czy tylko budzi skojarzenia?

      Usuń
    3. W tym przypadku akurat skojarzenia wyłącznie :D

      Usuń
  12. Nie wiem dlaczego uważasz temat LSD i muzyki psychodelicznej za 'trywialny'. Sam narkotyk do dziś budzi kontrowersje i co jakiś czas wychodzą nowe fakty do czego był używany i kto go tak na prawdę stworzył, choć może nie jest to interesujące zagadnienie dla Ciebie. Co do muzyki, no cóż jeśli Twoim zdaniem wykonawcy tacy jak Pink Floyd, Jimi Hendrix czy The Doors nie przeszły próby czasu wykazujesz brak wiedzy w tym temacie i nie brnijmy w niego.
    Dlaczego uważasz że to wtopa? Mam ukrywać swoją płeć tylko dlatego że nasz dialog odbywa się w internecie? A może nie jestem ani studentem, ani wykładowcą? Pozostawmy te pytania bez odpowiedzi :)
    A wracając do meritum, to bardzo interesujące. Można to rozumieć tak, że dźwięki, przenoszone do płatów skroniowych wysyłane są też do płata potylicznego i przez to pojawia się tak silna wizualizacja. Wiesz może coś na temat podobnych przypadków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestia narkotyków jest mi obca, drogi Kolego, a im mniej o nich wiem, tym lepiej. Po co mi ta wiedza?
      A co do muzyki, to rzeczywiście lepiej się nie wdawajmy w dysputy, gdyż z pewnością nie jesteśmy tu równymi partnerami Pewnie się nie znam :D
      A podobnych przypadków nie znam. Opisuję swój i nie zamierzam się badać pod żadnym pozorem. Dobrze mi z tym. Mogę przeżywać muzykę głębiej, niż inni :)

      Usuń
  13. Cieszy mnie to że udało nam się dojść do porozumienia :)
    No tak, to na pewno mogę zaliczyć na plus, sam jestem melomanem, ale nie przeżywam słuchania w taki sposób jak Ty. To musi być bardzo ciekawe doświadczenie, a może i nawet inspirujące do jakichś działań. Nie wiem jak Ty to odbierasz dokładnie, a słowa niestety nie są dobrym instrumentem aby to przekazać... Potrafię sobie to zobrazować jedynie poprzez porównanie tego zjawiska, do wczuwania się w bardzo dobrą książkę, gdzie akcja z papieru przenosi się do naszej głowy, i słowa stają się obrazami w momencie ich czytania. To mniej więcej podobne? Czy jeszcze coś innego?

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem, czy podobne, ale mechanizm jest chyba nieco inny. To nie wyobrażenie akcji opisywanej słowami, tylko żywa wizualizacja przesłaniająca rzeczywistość. Uwierz, że to czasem kłopotliwe.
    A na marginesie, też jestem melomanem :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem świadom że mechanizm musi być nieco inny, przecież to zupełnie inne bodźce. Ale chodzi o to że w obu przypadkach coś jest przerabiane na obraz w głowie i dlatego tak porównałem sobie czytanie do opisywanego przez Ciebie słuchania muzyki bo wydaje mi się to najbliższe.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czym innym jest wyobraźnia, która powoduje, że masz jakby przed oczami to, co mówią Ci zapisane słowa, a czym innym jest abstrakcyjna wizualizacja, której niemalże możesz dotknąć ręką :)
    To ciekawe przeżycie nawet :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie powiedziałem że to jest to samo. Ale z tego co mówisz wnioskuje że odbywa się na tej samej zasadzie i pobudzane są te same ośrodku w mózgu. Nie da się tego opisać słowami więc tłumaczę sobie to w ten sposób.

    OdpowiedzUsuń
  18. No, ok :) Jak sobie życzysz
    A wracając do bohatera artykułu (bo odbiegliśmy nieco od tematu, to szczerze mu współczuję, bo zdaję sobie sprawę, że w szczególnych okolicznościach takie multizmysłowe postrzeganie bodźców musi być znacznie bardziej uciążliwe, niż tylko "widzenie" muzyki.
    Sorry za niezalogowanie

    OdpowiedzUsuń
  19. Czuję że często będziemy odbiegać od tematu ;) Zgadzam się, zwłaszcza że nie mógł się skupić na jednym, wystarczyło kaszlnięcie żeby odwrócić uwagę. To co musiało się dziać gdy na przykład przechodził ulicą, tyle dźwięków które mogły odwrócić jego uwagę? Musiał być chyba bardzo ostrożny w takich sytuacjach. Nie dziwie się że w końcu trafił do szpitala psychiatrycznego. To przykre że coś co dla jednych jest przedmiotem badań i ciekawostką, jego skazało na takie miejsce...

    OdpowiedzUsuń
  20. Cóż, pozostaje nam czekać na kolejną osobliwość KateK :)
    A w sumie byłoby miło, gdyby i inni czytelnicy włączyli się do dyskusji. Sądząc po liczniku odwiedzin, zdaje się, że we trójkę zrobiliśmy takiego "wyniku" :D

    OdpowiedzUsuń
  21. To zabawne :D
    Jestem tu jako osoba odwiedzająca numer 666
    Tylko jak tu przesłać obrazek ze screenem?
    W sumie też osobliwość, czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  22. Może inni czytelnicy boją się udzielić bo zdominowaliśmy komentarze :) Ale mam nadzieje że ktoś się włączy i poszerzy nasze grono.

    OdpowiedzUsuń
  23. Poziom intelektualny komentarzy jest dla mnie tak zadowalający, że nie potrzebuję dodatkowych komentujących chyba, że mają coś równie mądrego do dodania.
    A co do liczby wejść - nie wygenerowaliście tego sami, średnio wchodzi 50 osób dziennie, a nowe notki mają po 100-150 odsłon w dniu publikacji ;)
    Kolejna osobliwość już niebawem, proszę uzbroić się w cierpliwość!

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeśli mają to może powinnaś ich zachęcić? ;)
    Będziemy musieli się uzbroić i w między czasie może sami znajdziemy jakieś osobliwości którymi będziemy mogli się podzielić.

    OdpowiedzUsuń
  25. Chciałabym, żeby udzielało się więcej osób, bo wiem, że blog ma niezłą poczytność i wiem, że wiele osób mogłoby wnieść naprawdę ciekawe spojrzenie na większość omawianych spraw. Niebawem zamierzam poruszyć dość kontrowersyjny temat i myślę, że to może być dobra okazja, żeby rozruszać odbiorców! :)

    OdpowiedzUsuń