sobota, 13 kwietnia 2013

Czy Tarzan jest jedynie postacią fikcyjną?

Zapewne nie ma osoby, która nie znałaby lub nie słyszała o filmach animowanych Walta Disney’a pt. „Tarzan” czy „Księga Dżungli”. 

http://dennisbroderick.com
W obu realizacjach (opartych na powieści Edgara Rice Burroughsa pt. „Tarzan wśród małp” oraz powieści Rudyarda Kiplinga „Księga dżungli”) główni bohaterowie, jako niemowlęta zostają przygarnięci przez dzikie zwierzęta – uczą się ich zwyczajów, języka, a ich cechy fizyczne oraz psychika dostosowują się do świata zwierząt i towarzyszących mu warunków. Lecz czy w tych fikcyjnych opowieściach jest choć ziarnko prawdy? 

Dzikus z Aveyron


Ok. 1800 roku na południu Francji została schwytana niezwykła istota. 
http://thefilmtemple.blogspot.com
Jak ogromne musiało być zdziwienie wieśniaków, gdy styczniowego poranka ujrzeli nagiego, około dwunastoletniego chłopca, którego całe ciało pokryte było bliznami? Chłopiec sprawiał wrażenie dzikusa i za wszelką cenę próbował uciec. Na nikogo nie zwracał uwagi i nie reagował na żadne słowa – uznano więc, że jest głuchoniemy. Prawdopodobnie przeżył żywiąc się korzonkami, żołędziami i surowymi kartoflami. Pewnym było, że musiał wychowywać się bez ludzi. 

Po serii badań i obserwacji w Paryżu stało się jasne, że chłopiec nie nadaje się do życia w społeczeństwie – gryzł i drapał każdego, kto stanął mu na drodze, miał spazmatyczne ruchy i nie okazywał żadnych uczuć swoim opiekunom. Podejrzewano, że jest upośledzony i umieszczono go w ośrodku dla głuchoniemych. Tam chłopcem zajął się lekarz, Jean Marc Itard, który nadał mu imię Wiktor. 
http://thefilmtemple.blogspot.com

Kiedy okazało się, że chłopiec nie jest ani niemy, ani głuchy, ani upośledzony, doktor postanowił dołożyć wszelkich starań, by poznać chłopca lepiej i zadbać o jego rozwój. 
Niestety w skutek braku znajomości podstawowych zachowań społecznych, nauka dzikiego chłopca nastręczała trudności. Mimo iż był człowiekiem, nie wiedział, jak współżyć z innymi ludźmi. Po kilku miesiącach ciężkiej pracy Wiktor zmienił się w schludnego i opanowanego chłopca. 
mubi.com
Potrafił wypowiadać słowo „mleko” oraz zwrot „O, Boże!”, którym często posługiwała się gospodyni, pani Guerin, do której chłopiec 
http://www.imdb.com/title/tt0064285/
okazywał przywiązanie. Niestety na tym jego rozwój się zakończył i do końca życia nie nauczył się mówić. W skutek wczesnego 
zerwania związków z rodziną i społeczeństwem, Wiktor całkowicie zatracił zdolność imitacji i nie był w stanie przyjąć panujących społecznych zwyczajów i budować relacji. Zmarł w wieku 40 lat przebywając pod opieką gospodyni. W 1970 roku François Truffaut podjął się zekranizowania historii, nadając jej tytuł "Dzikie dziecko". 


Wychowani przez zwierzęta


Chłopiec z Aveyron to zaledwie jeden z wielu przypadków ludzi, którzy kształtowali się w odosobnieniu. O wiele ciekawsze jednak są te przypadki, gdzie rolę rodziców przejęły zwierzęta. Przegląd takich osobliwości można znaleźć tutaj:

Na szczególną uwagę zasługuje jednak ukraińska dziewczyna, Oksana Malaya, która mając 3 lata została porzucona przez rodziców alkoholików i znalazła schronienie w psiej budzie. Od tej pory wrosła w psią społeczność i po wielu latach odkryto zaniedbanie, które miało swoje przerażające konsekwencje – dziewczyna poruszała się jak na czterech łapach, szczekała i ujadała, chłeptała wodę, otrzepywała włosy tak, jak zwierzęta mokrą sierść. Okazało się, że również jej zmysł słuchu i węchu uległ znacznemu polepszeniu. Dzięki staraniom udało się nauczyć ją mówić, jednak było to możliwe dzięki umiejętnościom, które  nabyła do 3 roku życia, ponieważ dało się je odtworzyć. Więcej szczegółów tej historii przedstawia materiał filmowy:



Więcej również tutaj: O dzieciństwie w psiej budzie.

National Geographic Channel także zrealizował materiał o dzieciach wychowywanych przez zwierzęta. Zainteresowanym przedstawiam część pierwszą:



Specjaliści nie są zgodni, co do kwestii kształtowania ludzkiej osobowości – czy bardziej wpływają na nią geny czy rodzina/powiązania społeczne? 

Chciałabym zaprosić Was do dyskusji: Czy bardziej kieruje nami natura czy wychowanie? Czy o naszym człowieczeństwie stanowi przynależność do grupy? Czy gdyby oderwać ludzi od źródła kultury, to czy mogłoby się okazać, że kierujemy się wyłącznie pierwotnymi instynktami?

24 komentarze:

  1. Cały czas kierujemy się pierwotnymi instynktami, one są tak głęboko zakorzenione że żadna kultura nie jest w stanie ich wypchnąć ze świadomości. Kultura to tylko otoczka dla nich. Pod tym względem nie różnimy się zbytnio od ludzi którzy żyli setki lat przed nami. Może kierują nami inne pobudki, wszystko jest nowocześniejsze, ale dalej chcemy zapewniać pierwotne potrzeby, przynależność do grupy jest taką potrzebą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dregsoftea, a co powiesz o tym, że potrafimy zepchnąć na drugi plan potrzeby niższego rzędu, jeśli chcemy osiągnąć potrzebę wyższego rzędu (oczywiście wg piramidy Maslova)? Przykładowo jest ważna praca do wykonania i pozbawiamy się snu, żeby ją wykonać na czas, bo z jakichś przyczyn nie udało się nam tego zrobić wcześniej. Albo inny przykład: jesteśmy tak zagonieni i tak zaabsorbowani tysiącem spraw, że zapominamy o tym, żeby coś zjeść. Gdzie tu pierwotny instynkt w takim razie?

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, ale w końcu zapali się lampka i pójdziemy spać, albo coś zjeść. To że można odsunąć te potrzeby, nie znaczy że możemy je całkiem usunąć.Może to właśnie ten pierwotny instynkt każe nam coś zrobić kosztem czegoś innego, bo ot tej rzeczy zależy dalszy los osoby?

    OdpowiedzUsuń
  4. No dobrze, to chyba jednak nie pierwotny instynkt sprawia, że jesteśmy tym, kim jesteśmy, hm? Przyjrzyjmy się Wiktorowi i Oksanie - pozbawieni ludzkiej opieki i uwagi prawie całkowicie wyzbyli się ludzkich cech zawierzając jedynie pierwotnym instynktom. O ile w przypadku Wiktora odosobnienie mogło mieć konsekwencje całkowitego wyzbycia się więzi społecznych, o tyle u Oksany wyraźnie widać było przywiązanie do psiej gromady. U Wiktora maksymalnie wyostrzyły się pierwotne zmysły i potrzeby, u Oksany zaś zostały one w pewien sposób nadane lub wyodrębnione przez prawa rządzące gromadą. Jednak w obu przypadkach mimo iż pierwotny instynkt był wykorzystywany w maksymalnym stopniu, to jednak spokojnie możemy mówić o zjawisku odczłowieczenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwotny instynkt kieruje naszymi zachowaniami, więc można powiedzieć że po części sprawia że jesteśmy tym, kim jesteśmy. To on każe nam się przyłączyć do grupy, najlepiej najsilniejszej, a potem już wszystko samo się dzieje, ale to przez instynkt w danej grupie się znaleźliśmy. Warto podkreślić że każe nam on dobierać grupę spośród własnego gatunku, ale co jeśli nasz gatunek nas odtrąci? Wtedy człowiek, zwłaszcza dziecko które nie jest przystosowane całkowicie do życia z ludźmi może znaleźć miejsce wśród innego gatunku, jak na przykład Oksana. Wtedy musi dostosować się do nowej grupy i przyswoić jej zasady, jeśli są to psy będą to psie zasady i tak dalej. Racja, możemy mówić tu o odczłowieczeniu, ale nie powinniśmy stwierdzać że instynkt nie nadaje nam cech, bo to on pozwala się przystosować do różnych warunków.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chciałem zauważyć że mimo tego iż mamy własne (ludzkie) cechy i możliwości fizyczne, to kiedy od urodzenia wychowujemy się wśród innej grupy zwierząt wykształcają się lub wyostrzają nam się różne inne zdolności. Za to inne typowo ludzkie mogą zanikać.
    Moim zdaniem w tym momencie zaczyna nam się nieco zmieniać hierarchia potrzeb. Oczywiście te potrzeby bez których nie możemy żyć zostają nam bo inaczej człowiek by nie przeżył.
    Moim zdaniem w tym czasie człowiek nabiera cech typowo zwierzęcych, różniących się od człowieczeństwa a nabiera coraz więcej cech środowiska w jakim się wychowuje (musi nabierać te cechy żeby móc żyć w zgodzie z tym środowiskiem)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tu się zgodzę, życie wśród zwierząt może całkiem zmienić zdolności człowieka, ale czy żyjąc od urodzenia z innej grupie zwierząt, przejmujemy ich instynkty? Czy może po prostu instynkty ludzkie nie mają szansy się w pełni skrystalizować i zostają zmodyfikowane pod inny gatunek?

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno nie nabędziemy wszystkich cech zwierząt wśród których żyjemy bo musielibyśmy być zbudowani dokładnie tak jak te zwierzęta a przecież jesteśmy wciąż ludźmi.
    Jeżeli od małego przebywamy wśród tych zwierząt, nasz organizm się rozwija. W tym czasie organizm sam może zadecydować które narządy bardziej rozwinąć a które mniej. Oczywiście od razu ogon nam nie wyrośnie ale zmysły które są mocno rozwinięte u zwierząt wśród których żyjemy nam się też lepiej zaczną rozwijać.
    Gdyby pomyśleć bardziej przyszłościowo człowiek byłby zmuszony kopulować w tym stadzie i trudno sobie wyobrazić co by z tego wyrosło.
    Które cechy były by zdominowane te bardziej ludzkie czy te zwierzęce?
    Myślę ze te zwierzęce :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie od parady ktoś kiedyś wymyślił przysłowie "z kim przystajesz, takim się stajesz". I jest w tym przysłowiu czysta prawda, która w dużym skrócie odpowiada na postawione przez KateK pytania. Niby jesteśmy przedstawicielami tego samego gatunku i teoretycznie wszyscy mamy podobny potencjał, ale uwarunkowania, w jakich żyjemy i dorastamy kształtują nasze zachowania, umiejętności, wiedzę itp. Bo przecież bez społecznych wzorów każde z nas musiałoby na własną rękę wynaleźć sobie koło, okiełznać ogień i zrobić telefon.
    Społeczność i jego kultura kształtuje nas w stu procentach i tylko wzorce są nas w stanie nauczyć określonych zachowań, norm i obyczajów.

    OdpowiedzUsuń
  10. To ja Wam teraz zacytuję 2 przykłady, które być może rzucą nowe światło na poruszany temat. Fragment pochodzi z książki "Tajniki ludzkiego umysłu" wyd. Reader's Digest, która jest moją inspiracją przy tworzeniu tego bloga.
    "W 1984 roku, w Danii, przeprowadzono badania, które wykazały, że dzieci adoptowane, pochodzące z rodzin przestępczych, miały częściej zatargi z prawem, niż pozostałe. Niewątpliwie ich zachowania przestępcze zdarzały się jednak znacznie rzadziej, niż miałoby to miejsce, gdyby były wychowywane przez swych naturalnych rodziców-kryminalistów.
    Tradycja rodzinna i wrodzone zdolności wzmacniają się nawzajem. Przykładem tu może być słynna pakistańska rodzina Khanów, której członkowie od wielu pokoleń są mistrzami gry w squasha. Tytułu mistrzowskie przechodzą wśród nich nie tylko z ojca na syna, lecz również na członków rodzin nie związanych więzami krwi."

    Chciałabym jednak zapytać o jeszcze jedną istotną kwestię. Faktycznie jest tak, jak pisał Pacudo czy Dualcore, że "z kim przestajesz, takim się stajesz" lub innymi słowy, że przejmuje się cechy środowiska, w którym się żyje. Ale w takim razie jak wytłumaczyć fakt, że są takie osoby, które potrafią wybić się z wielkiej biedy lub patologii i osiągnąć w życiu sukces? Skoro środowisko nie jest inspirujące, a wręcz tłamsi jakiekolwiek przejawy ambicji, to skąd bierze się w tych ludziach zdolność do wyłamania się poza schemat i poza grupę?

    OdpowiedzUsuń
  11. Cóż, w każdej grupie, czy też stadzie może się znaleźć tzw. "czarna owca", a takie wyjątki tylko potwierdzają regułę :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja bym raczej powiedział że w każdej grupie są jednostki które potrafią dostrzec coś więcej niż rzeczywistość która ich otacza i dążą do tego aby to osiągnąć. Nie mówmy regułach dotyczących środowiska, bo środowisko rządzi się innymi prawami. To tak jak byśmy powiedzieli że regułą jest to że ludzie mieszkający w dzielnicy X są alkoholikami (oczywiście mówię to w wielkim uproszczeniu) a wiemy że to nie jest prawdą. Możliwe też że właśnie to, iż środowisko tłamsi kogoś, działa jak motywacja, sprawia że osoba zaczyna czuć że nie należy do tego miejsca i nie zwracając uwagi na pozostałych działa w innym kierunku niż oni.
    A jak wytłumaczyć przypadki w drugą stronę, gdy na przykład, ktoś z wzorcowej i właściwie ukształtowanej rodziny, popada w narkomanię, albo alkoholizm. Skoro miał właściwe wzorce, to czym kierował się idąc w takim kierunku?

    OdpowiedzUsuń
  13. Niczym. Po prostu jest wyjątkiem. W tę, czy w tamtą stronę. Bez znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ludzkie działanie zawsze ma motyw.. Nic nie dzieje się 'po prostu', zawsze jest najpierw myśl, dopiero potem czyn. Więc ktoś kto obraca się w jakimś środowisku, musi odnaleźć motyw aby to środowisko zmienić i wybrać inną drogę, ale nie dzieje się to samo z siebie. To jest w tym wszystkim najistotniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nigdy nie mów "nigdy", a tym bardziej "zawsze".
    Takie wyrażenia w odniesieniu do istoty ludzkiej, lub jakiejkolwiek żywej nie powinny w ogóle istnieć. Zresztą całkiem spory odsetek czynów wcale nie idzie za myślą, a wręcz odwrotnie.
    Natomiast jednostki, które świadomie wyodrębniają się z danej grupy, rzeczywiście robią to świadomie. Stąd ich wyjątkowość i nie widzę w tym niczego dziwnego.
    Zresztą osobiście znam co najmniej kilka takich właśnie przypadków :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dual core mam wrażenie, że "bycie wyjątkiem", to spore uproszczenie. Czy "bycie wyjątkiem" wynika samo przez się? Przecież musi istnieć jakiś czynnik, który wyróżnia jednostkę na tle grupy, podobnie jak musi istnieć czynnik, który sprawi, że jednostka się z tej grupy wyłamie. Jestem skłonna przychylić się do rozumowania Dregsoftea - w świadomości osoby, która nie chce powielać wzorca, musi zakiełkować myśl, która przerodzi się w motywację, a ta z kolei pociągnie za sobą czyny...

    OdpowiedzUsuń
  17. Potrzeba wielkiej odwagi, siły woli i charakteru, aby się z grupy wyodrębnić i postępować wbrew przyjętym w grupie standardom i obyczajom. Ale te właśnie cechy stanowią o wyjątkowości takiej jednostki innej niż inni.
    I tu zastanawia mnie casus Oksany, która jednak jako dziecko jakieś ludzkie wzorce posiadała, a z czasem przejęła obyczaje zwierzęce. I to - jak widać w filmiku - całkowicie wbrew naturze. Czy była ona aż tak słaba, że nie zauważyła swojej niewątpliwej wyjątkowości w społeczności psów?
    Pytasz KateK o ten czynnik, który każe jednostce się wyodrębnić i daje motywację do działania? To właśnie ta wyjątkowość i umiejętność zauważenia tej wyjątkowości. Zgodzisz się?

    OdpowiedzUsuń
  18. Myślę że osoby które wychowują się w środowisku patologicznym biorą swą motywacje właśnie z tego środowiska. To znaczy biorąc pod uwagę np takie dziecko którego rodzice są alkoholikami. Takie dziecko widzi swą odrębność od pozostałych dzieci. Widzi że inni rodzice są normalni. W tym momencie zaczyna mu przeszkadzać to środowisko w którym się wychowuje i chciało by to zmienić. Oczywiście jako dziecko nie jest w stanie tego zmienić ale już buduje swoja motywację by być lepszym. By nie stoczyć się tak jak jego rodzice. Zaczyna dostrzegać że żeby się wybić z tego otoczenia musi coś osiągnąć. Często w takich sytuacjach chce pomóc swojemu rodzeństwu wydostać się z tego "bagna". To jest kolejny czynnik który wpływa na jego motywację.
    Myślę że często takie osoby osiągają dużo więcej niż przeciętny człowiek, ponieważ taki zwykły człowiek nie posiada aż tak silnej motywacji.

    Oczywiście żeby takie dziecko wychowujące się w rodzinie patologicznej chciało się wybić najpierw musi zauważyć swoja odmienność od reszty normalnych rodzin i musi takiemu dziecku ta sytuacja przeszkadzać.

    Jeśli takie dziecko zaakceptuje swoja sytuację to prawdopodobnie nie wydostanie się z tego bagna, nabierze nawyków swoich rodziców i nic nie osiągnie.
    Dlatego myślę że rzadko się zdarza żeby dziecko z rodziny patologicznej wybiło się i osiągnęło coś więcej.
    Dużo łatwiej jest zaakceptować sytuacje i nic nie robić zwłaszcza wtedy gdy nie widzi się możliwości zmian.

    Tak na przykładzie dziecka wychowującego się wśród alkoholików chciałem pokazać skąd bierze się tak silna motywacja do wybicia się z pośród tego otoczenia.
    Kto się ze mną zgadza?

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja się zgadzam, bo takie zdarzenia mają miejsce. Ale ten przykład nie działa w sytuacji gdy (już pozostańmy przy dziecku z rodzicami alkoholikami) całe otoczenie jest patologiczne. Nie tylko rodzice dziecka, ale i rodzice kolegów/koleżanek, gdy idąc na podwórko spotyka się z tym albo idąc do szkoły spotyka podobnych sobie. Jedynym obrazem czegoś lepszego, jest na przykład to co można zobaczyć w telewizji, ale wiadomo że to zazwyczaj jest ocenione "Tam jest lepiej, bo to telewizja". I wtedy ciężej dziecku odnaleźć tą motywację, To nawet nie chodzi o to czy jest akceptacja takiego stanu rzeczy, czy jej nie ma, jeśli nie zrodzi się idea tego że można coś zmienić, to nie ważne co się zrobi dalej pozostanie się w tym samym punkcie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja też się zgodzę. Czynnikiem, który może zrodzić motywację do zmiany stanu rzeczy jest inne środowisko - gdy widzimy, że można żyć inaczej i czujemy potrzebę zmiany, wtedy z pewnością znajdziemy sposób na to, by zmienić swoje obecne położenie. Jednak istotne jest też to, na co zwrócił uwagę Dual core - potrzeba ogromnej siły woli, charakteru i pewnego pierwiastka wyjątkowości, żeby zmiana była możliwa.

    OdpowiedzUsuń
  21. I ja wyjątkowo się zgodzę :D Tym bardziej, że KateK w dużym zakresie popiera moją opinię. Cieszę się, serio! :D

    OdpowiedzUsuń
  22. krytyk od wszystkiego20 kwietnia 2013 22:27

    według mnie istnieją dwa czynniki "wyłamania się z grupy" pierwszy jest prosty jest to brak akceptacji przez społeczeństwo, w którym znajduje się jednostka, jest ona pomiatana zajmuje stanowisko najsłabszego ogniwa. Drugą możliwością jest posiadanie wrażliwości moralnej niepozwalającej nam na dane zachowanie społeczne (wewnętrznie czujemy, że coś jest złe ale nie potrafimy stwierdzić jasno dlaczego).Często są to urazy z dzieciństwa, silne traumy zakorzenione w pamięci bądź odwrotnie - sytuacje, które przypominają nam "szczęście" zaobserwowane u innych, którego nigdy nie doświadczyliśmy. Nie powołałbym się na stwierdzenie, że tylko wyłącznie wyjątkowo silna jednostka jest zdolna do zmiany swojej przynależności społecznej. Silne osoby bez wrażliwości moralnej, o której wcześniej wspomniałem raczej nie będą skłonne opuszczać "swojej grupy" z bardzo prostego względu. One będą czuły się tam dobrze i co więcej widząc swoją przewagę intelektualną bądź co gorsza fizyczną będą chciały przewodzić.
    Muszę przyznać, że trochę rozbawiło mnie stwierdzenie pacudo - "Gdyby pomyśleć bardziej przyszłościowo człowiek byłby zmuszony kopulować w tym stadzie i trudno sobie wyobrazić co by z tego wyrosło.". Mam nadzieję, że był to czarny humor ponieważ wszyscy powinniśmy wiedzieć że zwierzęta różnią się między sobą ilością i jakością chromosomów ( człowiek posiada dwa razy 23 chromosomy co daje łącznie 46 natomiast pies ma ich aż 78) i zjawisko kopulacji między gatunkowej jest absurdem. Ale jeżeli ktoś faktycznie głęboko wierzy, że jest to możliwe to polecam jeża, ma 48 chromosomów bądź też gibona - 44 chromosomy, może jakimś cudem się uda. Mam nadzieję, że mała dawka czarnego humoru nikogo nie skrzywdziła ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciekawy temat, dawno temu widziałam właśnie program o takich dzieciach. Szczególnie zapamiętałam tą dziewczynkę żyjącą w psami.

    OdpowiedzUsuń
  24. 44 years old Technical Writer Malissa Sandland, hailing from Listowel enjoys watching movies like "Sound of Fury, The" and Sand art. Took a trip to Flemish Béguinages and drives a Ferrari 250 LM. jej ostatni blog

    OdpowiedzUsuń